Mapa serwisu | Kontakt

Borys Jelcyn - pożegnanie

Borys Jelcyn

Pierwszy prezydent Federacji Rosyjskiej Borys Jelcyn zmarł na zawał serca. Do historii przeszedł jako ten, który w sierpniu 1991r. zorganizował opór przeciwko puczowi wysokich sowieckich dowódców wojskowych na czele z Giennadijem Janajewem, niezadowolonych z pierestrojki i głasnosti Gorbaczowa. Konsekwencją tych wydarzeń było odsuniecie Gorbaczowa od władzy i rozpad ZSRR.

Urodził się 1 lutego 1931 roku w Jekaterynburgu.
Jako 32 latek stanął na czele wielkiego kombinatu budowlanego. Jednocześnie piął się po szczeblach kariery partyjnej w aparacie Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, by w 1976 roku zostać I sekretarzem w Swierdłowsku.
Po przejęciu władzy przez Michaiła Gorbaczowa został kierownikiem wydziału budownictwa KC KPZR, później zaś sekretarzem Komitetu Centralnego. Stracił stanowisko po konflikcie z sekretarzem KC KPZR ds. organizacyjnych Jegorem Ligaczowem. W 1989 roku został przedstawicielem Moskwy do parlamentu. Jako zwolennik głębokich przemian i "pierestrojki" publicznie zrzekł się członkostwa w partii komunistycznej, podczas zjazdu KPZR.
W pierwszych, demokratycznych i wolnych wyborach prezydenckich w ZSRR zwyciężył w pierwszej turze.
Swoją pozycję jako prezydenta, umocnił stając na czele obrońców gmachu parlamentu przeciw "puczowi Janajewa".
Za jego prezydentury doszło do unieważnienia istnienia Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i powołania do życia Wspólnoty Niepodległych Państw.
W roku 1993 zatwierdził nową konstytucję, która m.in. poszerzała znacznie prezydenckie uprawnienia.
W czasie jego pierwszej kadencji prezydenckiej doszło do zbrojnego konfliktu z parlamentem. W wyniku tych wydarzeń aresztowano członków Dumy.
Jelcyn w roku 1996 ponownie zwycięża w wyborach prezydenckich, a w 1997 podpisuje układ o Związku Białorusi i Rosji.
Krytycznie postrzegany przez międzynarodowe media, poważnie chory na serce i podejrzewany o nadużywanie alkoholu rezygnuje z prezydentury przed końcem drugiej kadencji, w grudniu 1999 roku. Na swego następcę wskazuje Władimira Putina.
23 kwietnia 2007 roku umiera na zawał serca. Jego prezydentura nie spełniła oczekiwań światowej opinii publicznej, która miał nadzieję na demokratyzację Rosji. Po pierwszych dwóch latach zmian idących w tym kierunku, otoczenie Jelcyna powróciło do metod rządzenia z czasów imperium sowieckiego. Za jego kadencji wybuchł pierwszy konflikt czeczeński, choć sam Jelcyn początkowo zachęcał postsowieckie republiki do brania tyle wolności, ile zdołają.

W przeciwieństwie do zachodnich społeczeństw Rosjanie nie zapamiętali rządów Borysa Jelcyna jako pozytywnej przemiany swojego państwa.
Przed swoją śmiercią kojarzył się współobywatelom z upadkiem światowego mocarstwa, złodziejską prywatyzacją, biedą lat `90, anarchią polityczną, ofiarami wojny w Czeczenii i oligarchizacją państwa. Jego wieloletnia choroba alkoholowa wywoływała zażenowanie i zwykły wstyd - człowiek, który miał w rekach "atomową walizkę" nie potrafił utrzymać się na własnych nogach. Dla większości mieszkańców b. Związku Radzieckiego komunistyczne państwo było ojczyzną, rozpad ZSRR na republiki traktowali więc jak upadek własnego państwa, a odpowiedzialnym za ten upadek był Borys Jelcyn.

Gdy oddawał władzę w ręce Władimira Putina większość Rosjan odetchnęła z ulgą. Nowy prezydent pytany ostatnio o rolę Borysa Jelcyna w historii unikał odpowiedzi, ale dawał do zrozumienia że po śmierci poprzednika zostanie on doceniony jako pierwszy rosyjski prezydent, a chaos lat `90 pójdzie w zapomnienie. Zobaczymy czy Rosjanie podzielą ten punkt widzenia.

Amerykański dziennik "Washington Post" pisze, że choć dziedzictwo zmarłego byłego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna wywołuje ambiwalentne odczucia, jego opowiedzenie się za wolnością jest niezaprzeczalne.
W tym samym dzienniku jego komentatorka i publicystka Anne Applebaum podkreśla, że mimo swych wszelkich błędów i słabości Borys Jelcyn zapoczątkował coś wielkiego.

Dziennik zwraca uwagę na tragizm postaci Jelcyna, który "skończył zniszczeniem wszystkiego, co osiągnął". Wymienia tu m.in. "brutalne rozprawienie się z parlamentem" w roku 1993, a także "korupcję i bałagan we władzach i poza nimi".
Za ostatni grzech Jelcyna "Washington Post" uważa przekazanie w roku 1999 prezydentury Władimirowi Putinowi, jak pisze dziennik, "produktowi tego samego KGB, które próbowało w roku 1991 przeprowadzić zamach stanu". Dziennik przypomina, że to właśnie obraz Jelcyna na czołgu T-72 na tle parlamentu, Jelcyna sprzeciwiającego się zamachowi "pozostanie tym, co się będzie pamiętać".

Anne Applebaum opisuje pełne zawirowań rządy Jelcyna, w których "okresy niebywałej erupcji energii przeplatały się z długimi okresami chorób, alkoholizmu i odwrotów".
Autorka zwraca też uwagę na, jak to określa, "schizofreniczne" zmiany podejścia Zachodu do Jelcyna: od całkowitego odrzucenia po pełną akceptację.
Applebaum pisze, że teraz, po śmierci Jelcyna, "właściwsze jest nieklasyfikowanie go jako liberała czy autokraty, przyjaciela czy wroga".
Zdaniem publicystki, Jelcyn jest prawdziwą postacią okresu przejściowego.

"Wiedział, że sprawy muszą się zmienić, lecz nie miał pomysłu, ani instrumentów, by tego dokonać. Miewał odruchy demokraty-populisty, ale i nawyki aparatczyka partii komunistycznej. Podziwiał Zachód z jego obfitością, lecz nigdy nie rozumiał, na jakich zasadach funkcjonują społeczności Zachodu" - czytamy w "Washington Post".

Borys Jelcyn był postacią historyczną o wielkim znaczeniu. Ludzkość powinna być Jelcynowi wdzięczna, bo bardzo przysłużył się światowej demokracji i wolności - podkreślił premier Jarosław Kaczyński.

Jelcyn miał niewątpliwe zasługi dla świata. Tak naprawdę to on rozmontował Związek Radziecki, podpisując w 1991 r. z przywódcami Białorusi i Ukrainy porozumienie o likwidacji ZSRR i powołaniu Wspólnoty Niepodległych Państw.
Był pierwszym rosyjskim przywódcą, który złożył kwiaty w Katyniu. Był jednak też twardym negocjatorem w sprawie wycofania z Polski wojsk radzieckich czy naszego wstąpienia do NATO. Szkoda człowieka, trzeba przyznać, że los go nie oszczędzał. Wszyscy kiedyś umrzemy - powiedział Lech Wałęsa.

Źrodła:
Wprost, Wp, Dziennik Rosyjski, Gazeta Wyborcza

Odpowiedzi

Dorota:

Smutno gdy tacy ludzie odchodzą.